Epilog.
- Jacob,
daj w końcu spokój.
Sam był
zirytowany, ale to nie miało już żadnego znaczenia. Mógł sobie być alfą, mógł
zostać nawet jakimś pieprzonym królem czy innym monarchą, ale żaden tytuł i tak
nie miał sprawić, żeby Jacob Black tak po prostu odpuścił. Sprawa była ważna, a
Sam musiał zdawać sobie z tego sprawę.
- Nie –
powiedział stanowczo. – Nie, póki nie przyznasz, że popełniłeś błąd – dodał.
- Zrobiłem
to, co w tamtym momencie wydawało mi się słuszne! – zaprotestował gniewnie Sam.
Twarz
przywódcy watahy stężała, zwykle łagodny wzrok zmienił się na pełne gniewu,
przeszywające spojrzenie. Pewnie zwykły człowiek byłby pod wrażeniem i
potraktowany w ten sposób, natychmiast rzuciłby się do ucieczki, ale nie
zmiennokształtny – zwłaszcza ten bardzo poirytowany i zdeterminowany.
Sprawa z
Samem była o tyle prosta, że wystarczyło zarzucić mu pomyłkę, żeby się
zdenerwował. Jacob omal się nie uśmiechnął. No cóż, co mógł poradzić na to, że
miał serdecznie dość grzecznego udawania, że zgadza się ze wszystkimi
decyzjami, które w imieniu watahy podejmował Sam. Zwłaszcza, że nie dało się tak
po prostu pogodzić z tym do czego zmusił Bellę i Cullenów. Pal licho wampiry,
ale Isabel była jego przyjaciółką i z pewnością nie zasłużyła na tak ogromną
wrogość. Do teraz miał wyrzuty sumienia, że w żaden sposób się za nią nie
wstawił, ale czasu już nie dało się cofnąć; mógł co najwyżej spróbować naprawić
zwłokę w jakikolwiek inny sposób.
- Wydawało.
To nie znaczy, że było – zauważył, a właściwie wysyczał przez zaciśnięte zęby.
Miał serdecznie dość powtarzania Samowi tych samych argumentów, skoro
zmiennokształtny i tak miał je negować. – Ona zasługuje na naszą pomoc, jak
każdy inny człowiek. To wciąż moja przyjaciółka, a ja czuję, że jestem jej
potrzebny.
- To była
twoja przyjaciółka, Jacob. – Twarz Sama odrobinę złagodniała. – To już nie jest
człowiek. Jest jedną z nich… I nie, nie uważam, że przez to stała się naszym
wrogiem – zaznaczył – ale jest niebezpieczna. Jej obecność tutaj sprowadzała do
okolicy coraz to nowe wampiry, a to zagraża ludziom. Nie rozumiem, dlaczego po
tylu miesiącach znowu do tego wracasz – westchnął, zakładając obie ręce na
piersi.
- Bo to nie
było dobre. A ona jest zagrożona bardziej niż ludzie – powiedział, w porę
powstrzymując się przed palnięciem, że bezpieczeństwo mieszkańców La Push jest
sprawą drugorzędną. Niestety, w jakimś stopniu nie myślał jasno i zdawał sobie
z tego sprawę.
- Bella
potrafi się o siebie zatroszczyć – przypomniał spokojnie alfa, wzruszając
ramionami. – Poza tym jest pod dobrą opieką. A zresztą, odezwała się do ciebie
chociaż raz w ciągu ostatnich miesięcy? – zapytał i tym samym trafił w sedno.
- Jak miała
to zrobić, skoro nie może…
Sam jedynie
pokręcił głową.
- Nie
zabroniliśmy jej kontaktu, tylko pojawiania się tutaj – przypomniał cicho. –
Gdyby faktycznie cię potrzebowała, nie zawahałaby się. Po prostu to zostaw,
Jake – uciął i odszedł, ostatecznie kończąc temat.
Jacob przez
chwilę patrzył za nim, ale nie próbował go zatrzymać. Sam wiedział swoje, ale
to wciąż go nie przekonywało. Cały czas myślał o Isabel i po prostu czuł, że
dziewczyna będzie go potrzebować – jeśli nie teraz, to może wkrótce. Poza tym
nie wierzył, żeby tak po prostu o nim zapomniała; skoro się nie odzywała, to
musiał być wpływ jej pijawek.
Odczekał
moment, aż Sam zniknie z zasięgu jego wzroku, po czym opuścił plażę i biegiem
ruszył w stronę linii lasu naprzeciwko. Jeszcze zanim ściągnął koszulkę, przez
jego ciało przetoczył się pierwszy dreszcz, zwiastujący nadchodzącą przemianę.
Wraz z kolejnym, wylądował na czworaka, a chwilę później jego ludzkie ciało
zniknęło, a przez las pędził rdzawo-brązowy, groźnie wyglądający wilk.
Sam mógł
sobie mówić co chciał. Prawda była taka, że Isabel trzeba było odnaleźć – i Jacob
zamierzał to zrobić.
TO JESZCZE NIE KONIEC!
OdpowiedzUsuńJak można się domyślić po kształcie epilogu, opowiadanie jeszcze nie znalazło swojego rozwiązania. Tak oto kończy się trzecia księga - "Siostry" - dając tym samym możliwość rozpoczęcia kolejnej. Prolog pojawi się już 20 czerwca i już teraz chciałabym gorąco na niego zaprosić.
Wszelakie podziękowania znajdą się dopiero na koniec tej historii, a do tego jeszcze trochę zostało. Jak na razie, chciałabym zadedykować ten epilog wszystkim, którzy śledzą tę historię.
Nessa
Hej Ness:) Już się bałam iż skończyłaś opowieść, chciałam aż płakać z rozpaczy gdyby nie twój komentarz, który mnie ucieszył. Historia będzie się toczyła dalej:) Super na pewno będę ją czytała:) Intrygujesz i zaciekawiasz za każdym razem. Podziwiam twój talent do pisania:) to jest arcydzieło nadające się nie tylko na książkę ale i na film:) W lipcu muszę nadrobić zaległości na twoim blogu : http://lost-in-the-time.blogspot.com/. Co do epilogu super:) Sam mnie irytuje bo ma zawsze swoje ale,super iż Jacob martwi się o Belle.)Pozdrawiam gorąco :**Niech wena będzie z TOBĄ!
OdpowiedzUsuń